środa, 7 czerwca 2017

A gdyby tak, inaczej... "Noce i dnie" - nenufary

Kadr z filmu "Noce i dnie" reż. Jerzy Antczak
Nie spać! Dziś na bloga wszedłem z humanistycznym pomysłem powiązania treści swojego wpisu z klasyczną, szkolną lekturą, a konkretniej jej najpopularniejszym fragmentem, który kojarzą chyba wszyscy, głównie dzięki scenie z ekranizacji dzieła Marii Dąbrowskiej pt. "Noce i dnie" w reżyserii Jerzego Antczaka, w której to słynny Karol Strasburger, wcielający się w postać Józefa Toliboskiego, zbiera nenufary wstępując w białym garniturze do wody, ku zaskoczeniu tłumów, a przede wszystkim Barbary - wybranki jego serca.
Dzisiejszy wpis miał być poświęcony niezwykle realnym snom, które miewam - jednak nie chodzi o sny w nocy, kiedy z własnej woli kładę się spać jak każdy normalny człowiek. Napiszę o śnie w ciągu dnia, następującym po ataku katapleksji, po którym prawie zawsze zasypiam - chyba, że atak nie jest intensywny, trwa kilka sekund i dopadnie mnie w pozycji stojącej - wtedy nie kończy się snem, bo wciąż stoję i wracam do normalnego funkcjonowania. Jednak jeżeli atak jest związany z paraliżem i zwiotczeniem mięśni, kończy się snem. No właśnie - to o ten sen mi chodzi.
Nieraz miałem tzw. porażenie przysenne, a zaraz po nim bardzo realne sny, których 'akcja' miała miejsce dokladnie tam, gdzie zasnąłem, co tylko intensyfikowało przekonanie o prawdziwości widzianych obrazów.
Bardzo dobrze rozumiem więc pewną Barbarę, z pewnego klasyka, która zasnęła na kocu czytając książkę. W pobliżu była rzeka, która unosiła na powierzchni piękne nenufary, które już wcześniej zwróciły uwagę młodej panny. Na sen Barbary dodatkowo wpłynął fakt, że w jej podświadomości wciąż tkwiło gorące uczucie do przystojnego prawnika imieniem Józef, który to stał się głównym bohaterem jej snu. To on bowiem spełnił jej marzenie o posiadaniu pięknego bukietu z nenufarów, wyłowionych własnoręcznie przez dżentelmena, o którym marzy. Dodatkowo - jak to zwykle w takich snach - czuła ten ogarniający niepokój czy wręcz strach, tym razem z obawy o swojego ukochanego...
Gdy się przebudziła, w ręku nie miała bukietu, lecz książkę, którą to zresztą zaczynała czytać już szósty raz, wszak zawsze zasypia po przeczytaniu kilku stron, co bardzo ją irytuje, bo bardzo lubi czytać i ma już dosyć choroby, która tak bardzo utrudnia jej lekturę powieści ulubionych autorów.