wtorek, 9 maja 2017

Nie śpij, bo Cie okradną!



Z moją chorobą (narkolepsja) nieraz zdarzyło mi się zasnąć w autobusie, tudzież w innym, równie zatłoczonym miejscu. Na szczęście ani razu nie zostałem okradziony, zastanawiam się jednak jak często inne osoby dotknięte takimi, bądź podobnymi objawami ale mieszkające np. w Warszawie czy Krakowie, doświadczyły takich lub podobnych przykrych doświadczeń, związanych z nadmierną sennością i konsekwencjami drzemki w miejscu publicznym. Bo o ile przed kradzieżą można się uchronić, odpowiednio chowając nasze wartościowe przedmioty, nawet będąc bardzo sennym w autobusie, o tyle w przypadku kobiet chorujących na narkolepsję, chwila błogiej drzemki może skończyć się dużo bardziej niebezpiecznie. Zwłaszcza jeżeli wysiadasz zwykle na ostatnim przystanku i oprócz Ciebie, i mężczyzny stanowiącego zagrożenie, w autobusie nie ma nikogo z pasażerów, a on uważnie obserwował Cię całą drogę i jest przekonany, że jesteś pijana lub mocno odurzona. A to zapewne tylko zechęci go do wykorzystania Cię w takiej sytuacji. Czy wobec tego chorzy na narkolepsję są skazani na opiekę drugiej osoby i wieczny brak pełnej samodzielności? Pomoc bliskich jest bardzo miła i cenna, i choć często przypomina nam o własnej bezradności oraz braku samodzielności, to bez niej byłoby o wiele trudniej, zwłaszcza osobom, które mają o wiele poważniejsze objawy, tej okropnej choroby, niż ja.
Często nie chodzi nawet o samą pomoc, bo większość istotnych czynnosci wykonujemy jak normalni, zdrowi ludzie i chcielibyśmy móc udowodnić, że nie jesteśmy, aż tak ograniczeni i jakoś dajemy sobie radę. Bardziej liczy się taka swoista ochrona, zarówno przed samym sobą, bo choćby konsekwencje prowadzenia pojazdu przy skłonnościach do przysypiania, mogły by okazać się tragiczne w skutkach. A także ochroną przed innymi ludźmi, którzy chcą w niecny sposób wykorzystać naszą główną słabość związaną z narkolepsją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz