Świadomość jest rzeczą zagadkową – przychodzi nagle, a
jednak na tyle stopniowo, że gdy zdajemy sobie sprawę z jej obecności, nie
jesteśmy już w stanie określić, kiedy się zaczęła. Ale jeszcze ciekawsze jest
to, jak potrafi ona manipulować nami w snach. Nagle zobaczył obraz. Co to dokładnie było? Ludzie? Miejsca? Jakiś przedmiot? - nie był w stanie powiedzieć, nie był nawet w stanie określić gdzie jest. Co tam robił? i dlaczego miał wrażenie, że zna tych ludzi, chociaż jednocześnie wiedział, był tego całkowicie pewny,
że nigdy wcześniej ich nie spotkał. Dlaczego, choć cały czas na nich patrzył, przyglądał się im, nigdy nie mógł skupić wzroku na ich twarzach na tyle, by mógł dostrzec jakiekolwiek
szczegóły? Rozejrzał się dookoła, a przynajmniej tak sądził, nie był bowiem w stanie określić czy ruszał głową. Niemniej przestrzeń wokół niego wydała mu się zniekształcona, a przedmioty pozbawione
fizyczności. Teraz dopiero zaczął kojarzyć fakty – sen? Ale emocje we śnie
nie mogą przecież być realne… Skąd wiec ten niepokój? Skąd strach – tak realny,
skoro mózg nie może przyśnić rzeczy których nie zna? Nie można umrzeć we własnym
śnie, a jednak strach przed tą śmiercią był tak realny. Może to więc nie sen?
Bo przecież gdyby to był sen, to nie miałby się czego bać, co najwyżej tego że zaraz obudzi go budzik, z którym
zacznie negocjować o jeszcze pięć minut snu. W takim razie rzeczywistość? Tylko
dlaczego wszystko było z nią nie tak – widział, choć czuł, że jego oczy są zamknięte,
chciał biec, ale jego ciało nie drgnęło ani o milimetr, mimo że był pewien, iż nic go nie
powstrzymuje… "O co w tym wszystkim chodzi?" - zastanawiał się. Dlaczego, chociaż wiedział, że to jest
sen, nie mógł zapanować w nim nad własna świadomością… i dlaczego, gdy w końcu się obudził, wydawało mu się to takie głupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz